– słyszę, że jest ci trudno, ponieważ …

– czy dobrze rozumiem, że wahasz się, że z jednej strony chciałbyś …, a z drugiej strony …

– widzę, że masz w sobie dużo silnych emocji…

Słów kilka o parafrazowaniu, towarzyszeniu drugiej osobie w potrzebie.

Kiedy spotykamy drugą osobę w konflikcie lub przeżywanej trudności, nie jest nam łatwo dostrzec jej piękno i zalety. Ból i smutek, który towarzyszy spotkaniu, rodzi cierpienie i poczucie niesprawiedliwości. Przejawia się w trudnych, silnych emocjach, oskarżycielskich słowach, myślach pełnych nieprawdziwych wyobrażeń, które nie są zwierciadłem drugiej osoby, lecz naszego, zranionego serca. Szukamy winnych, podążamy za usprawiedliwianiem lub skupiamy się na wyrządzonej nam krzywdzie.

Często padają wówczas …

Oceny – jesteś niesprawiedliwy …

Osądy – chcesz mną manipulować ….

Uczucia rzekome – czuję się obrażana …

lub Uogólnienia – z tobą nigdy się nie da dojść do żadnego porozumienia …

Kiedy zabraknie nam zasobów, kiedy emocje szaleją, a trudne uczucia ograniczają mi postrzeganie, winy szukamy w osobach trzecich.

Oceny, oskarżenia, osądy i uczucia rzekome nie przybliżają nas do kontaktu. One ów kontakt rujnują. Obwinianie innych ludzi za nasze uczucia i emocje jest pułapką i drogą donikąd. Chodzi o dostrzeżenie tego, co jest we mnie, że mam emocje, kiedy ktoś coś mówi lub coś robi.

A gdyby tak, pomimo trudnych doświadczeń i silnych emocji spojrzeć na konflikt, jak na szansę prawdziwego spotkania? Dać szansę nie tylko rozmówcy, lecz samemu sobie? Zaledwie dać szansę. Dać przestrzeń. Przecież za emocje innych nie jesteśmy odpowiedzialni. Jak również nie mamy mocy przeżywania życia innych ludzi za nich samych.

 

W Porozumieniu bez przemocy nazywamy uczucia i emocje, które wyrażają to, że nasze potrzeby nie są zaspokojone. Każde nasze działanie ma swoje źródło w potrzebach. A nam chodzi o zrozumienie tego, co się z nami w danej chwili dzieje. Czego potrzebuję? Czego potrzebuję i w jaki sposób mogę tę potrzebę zaspokoić?

Do tego całego procesu potrzebujemy empatii. Empatia, jako towarzyszenie. Bycie blisko wtedy, kiedy jest nam trudno. Bez rad, bez uprzedzeń, bez oceniania i obwiniania. Nie chodzi tutaj o wspólne dźwiganie bagażu. O to, by przejmować czyjeś lęki, trudne emocje gniewu, żalu czy smutku. Chodzi o bycie przy kimś w momencie, w którym ta osoba jest. Nie o współdzielenie chodzi, nie o zrozumienie – wiem, jak się czujesz. Chodzi o usłyszenie, o to, by dostrzec.

Z jakiego powodu zatem miałoby być nam łatwo i naturalnie w tym języku, skoro nie wzrastaliśmy w nim, nie byliśmy nim otoczeni. Język naszych bliskich, przyjaciół, sąsiadów, współpracowników nie jest językiem towarzyszącym, skupionym na towarzyszeniu, byciu blisko mimo wszystko i mimo cokolwiek.

Z tym właśnie bywa najbardziej pod górkę. Z wysłuchaniem. Z wsłuchaniem się w drugą osobę. Z powstrzymaniem się od dawania dobrych rad i rozwiązań. Tak trudno jest towarzyszyć w ciszy i empatii. Powstrzymać się od dawania rad, kiedy mamy tyle pomysłów na rozwiązania dla drugiej osoby.

Dzieląc się dobrą radą realizujemy własne, ważne potrzeby. Może to być potrzeba troski o bliskich, dzielenia tym, co mamy we własnych zasobach, wsparcia, bycia widzianym, przynależności, a nawet akceptacji. Lecz nadal to zaspokajanie naszych potrzeb. A w autentycznym spotkaniu drugiej osoby chodzi o to, by dostrzec, usłyszeć jej uczucia i potrzeby. Być z nią i dla niej. Być blisko.

Nie pomagają dobre rady, ba … te mogą utrudniać nam kontakt. Dobre rady są strategiami, których nie czujemy. Należą do innych ludzi. Nie są nasze. Są ścieżką na skróty, bo tak łatwiej, bo tak szybciej.

W tym niezwykłym doświadczeniu, jakim jest empatyczne słuchanie i towarzyszenie jest wielka moc. Daje przestrzeń i czas na to, by słuchana osoba mogła sama odnaleźć rozwiązania dla siebie najlepsze. Swoje własne. By mogła się usłyszeć. Zrozumieć. Odkryć.

Porozumienie bez przemocy (NVC) ma narzędzia, żeby to zrobić. Tego właśnie uczymy się i trenujemy podczas kolejnych warsztatów dla nastolatków w Montessori Wawer.

Empatyczne słuchanie – polega na tym, żeby być. Aż i tylko być. Możemy towarzyszyć komuś w ciszy i skupieniu. Uczestnicy warsztatów dzielą się doświadczeniem, iż towarzyszenie i bycie sprawia, że czują się wysłuchani. Czują się ważni, zauważeni. Ktoś wspomniał, że przez te kilka minut czuł, że jego potrzeby są ważne.

Podtrzymanie kontaktu wzrokowego, gdy kontakt ów nie jest nachalny, lecz adekwatny, sprawia, że czują bliskość, bez poczucia wstydu, zażenowania, czy przytłoczenia.

Parafrazowanie…

I właśnie parafrazowanie trenowaliśmy w minionym tygodniu podczas warsztatów dla nastolatków. Parafrazowanie, czyli powtarzanie swoimi słowami tego, co usłyszeliśmy od innej osoby. Odzwierciedlanie słowami tego, co ktoś powiedział. Bez ocen, bez wartościowania, bez porównywania, nazywania, bez dobrych rad.

– słyszę, że jest ci trudno, ponieważ …

– czy dobrze rozumiem, że wahasz się, że z jednej strony chciałbyś …, a z drugiej strony …

– widzę, że masz w sobie dużo silnych emocji…